Remigiusz Mróz - Wieża milczenia
00:04
"- Nie mówię, żebyś się użalał, tylko okazał trochę ludzkich emocji.
- W jakim celu? Żeby pokazać wszystkim wokół, że cierpię? Kto powinien wiedzieć, ten wie, nie ma powodu, żebym obwieszczał całemu światu, że kogoś straciłem."
Pewnej nocy w stanie Michigan, na ulicach Lansing, ginie młoda kobieta. Zabójca nie pozostawia po sobie żadnych śladów, a precyzja z jaką został zadany cios, jest intrygująca. Detektyw Evelyn Thomsen prowadzi śledztwo w tej sprawie. Giną kolejne osoby, a niestety nie udaje się znaleźć żadnego motywu zbrodni. Równoległe śledztwo prowadzi Scott Winton - były wykładowca na Yale - który jest dość osobliwym człowiekiem. Nikt nie wie według jakiego klucza morderca dobiera swoje ofiary, gdyż nie są one ze sobą w żaden sposób powiązane. Wykorzystuje on cały arsenał narzędzi, każda ofiara ginie w inny sposób. Kiedy cały kraj zaczyna ogarniać panika, Scott Winton odkrywa poszlakę, która prowadzi na drugi koniec świata i pozwala powiązać ze sobą wszystkie morderstwa. Czy odnajdzie tam rozwiązanie zagadki?
Główny bohater - Scott Winton - nie od razu przypadł mi do gustu. Z początku bardzo mnie irytował, ale z czasem zaczęłam darzyć go coraz większą sympatią. Jest dość osobliwą postacią, wydaje mi się, że teraz w niewielu książkach można na takie trafić. Scott jest bardzo dobrze wykształcony, najlepiej czuje się w tematach związanych z historią. Zawsze wie co powiedzieć, nie daje sobie w kaszę dmuchać i potrafi wpasować się w każdą sytuację.
Z kolei Evelyn - detektyw miejscowej policji - polubiłam od razu. Inteligentna, twarda babka. Jako policjantka wydaje się być bezkompromisowa, ale w rzeczywistości jest bardzo sympatyczną kobietą.
Co jak co, ale trzeba przyznać, że kreowanie bohaterów wychodzi Mrozowi mistrzowsko. Zawsze są specyficzni i pozostają w naszej pamięci na dłużej.
Jeśli chodzi o fabułę to jest ciekawa i dobrze poprowadzona. Niestety mam mieszane uczucia co do tej książki, a raczej jej zakończenia. Ogólnie rzecz biorąc bardzo wciągnęłam się w tę powieść, przez co czytanie poszło mi całkiem szybko. Jednak podczas czytania około stu ostatnich stron miałam mętlik w głowie. Pojawiły się nowe postacie o imionach, których nie umiałam nawet dobrze wymówić. Nawet nie orientowałam się ile w końcu jest tych osób, czytając miałam wrażenie, że akurat mowa jest o przynajmniej czterech osobach, po czym okazywało się, że są tam dwie postacie. Bywały momenty, że musiałam przeczytać dany fragment kilka razy, żeby się w tym wszystkim odnaleźć i zrozumieć dokładnie co się dzieje. Nie wiem czy tylko ja tak miałam, ale niestety taka sytuacja miała miejsce. W zasadzie nie chodziło tylko o bohaterów, ale same wyjaśnienia motywów też były dla mnie trochę nie jasne. Może to przez to, że mój mózg ciężko przyswaja wątki w klimatach historyczno - religijnych.
Moja ocena książki: mocne 5/10.
Czytaliście tę książkę? Dajcie znać jak wam się podobała.
Pozdrawiam! :)
6 komentarze
Lubię Pana Mroza, ale do tej książki nie szczególnie mnie ciągnie. Raczej po nią nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńNie będę zachęcać, ale jeśli będziesz miała okazję przeczytać to chętnie poznam Twoje zdanie. ;)
UsuńMoże ktoś projektujący okładkę nie znał treści. ;)
OdpowiedzUsuńAlbo ma problemy z rozróżnianiem kolorów. :)
Nie zmienia to jednak faktu, że udała Ci się kolejna bardzo ciekawa i rzeczowa recenzja. Zresztą niczego innego nie brałem nawet pod uwagę. :)
Bardzo prawdopodobne. ;)
UsuńCiesze się, że się podoba. :D
Po Mroza próbuję sięgnąć już dobre pół roku, ale nadal mi się nie udaje. Może zgarnę tę pozycję, to w końcu zaspokoję i siebie, i wszystkich wokół, którym to ciągle powtarzam XD
OdpowiedzUsuńBardziej polecam przeczytać "Kasacje" bądź "Ekspozycję" jak na początek. "Wieża milczenia" według mnie nie jest jakąś rewelacją. Dużo ludzi też chwali trylogie Parabellum, ale jej jeszcze nie miałam okazji czytać. :)
Usuń