Katarzyna Bonda - Polskie morderczynie
17:06
"Składam się cała z emocji, kiedy czuję, to żyję. Przeżywać, doświadczać. Ale oceniam wszystko na chłodno i zawsze wolę się miło rozczarować, niż zawieść. Co tu gadać, staram się łapać każdą chwilę. Nieważne, czy ktoś chce cię przeczołgać psychicznie, czy ma łacha. Tutaj nie ufam nikomu, u mnie jest jedna zasada: albo ktoś jest ze mną, albo przeciwko mnie. Zawsze się jakaś ku*wa znajdzie, co zechce cię sprzedać. To nie Hollywood."
Czternaście kobiet, czternaście historii, czternaście morderstw. Każda z tych zbrodni oraz ich procesy zostały relacjonowane przez polskie media. Stworzyły z tych kobiet bezlitosne potwory bez uczuć. Czy jest możliwe, że kobiety wzięły udział w tak brutalnych morderstwach, same zabiły albo zaplanowały wszystko krok po kroku, z najdrobniejszymi szczegółami, a do popełnienia zbrodni posłużyły się rękami innych? Skąd wzięła się w nich agresja? Jakie są tak naprawdę?
Okropny czyn, którego dopuściły się te kobiety zmienił ich życie nieodwracalnie. Katarzyna Bonda podjęła się przedstawienia nam ich historii.
***
***
Według statystyk, kobiety popełniają znacznie mniej przestępstw, niż mężczyźni. I chociaż w ostatnich czasach widać znaczy wzrost liczby przestępczyń, to nadal jest ich mniej. Szczególnie jeśli chodzi o morderstwa. Głównie ma to związek z odmienną socjalizacją. Dziewczynki wiedzą, że nie przystoi im agresja i zdają sobie one sprawę z konsekwencji takiego postępowania. Chłopcy już od małego uważają, że czasem trzeba komuś "przywalić" i często uchodzi im to na sucho. Poza tym, dziewczynkom od małego wpaja się, że powinny one być grzeczne, empatyczne, miłe i myśleć o rodzinie. Kobieta ma być przecież matką, dbać o ognisko rodzinne, więc jak może popełnić zbrodnię? Kiedy słyszymy o kolejnym przestępstwie popełnionym przez mężczyznę, jakoś to nas tak nie dziwi. Po prostu jesteśmy z tym bardziej oswojeni. Ale wiadomość o tym, że zabiła kobieta, już wręcz przeciwnie. Wywołuje w nas zaskoczenie i oburzenie...
***
Każda z bohaterek książki jest inna. Popełniła inną zbrodnię, z innych pobudek. Mamy możliwość poznania każdej z nich. Historie kobiet są podzielone. Najpierw poznajemy je z ich perspektywy. Przestępczynie opisują swoje życie przed popełnieniem zbrodni, a także po. Opowiadają jak przebiegało ich dzieciństwo, edukacja, praca, związki, a także jak wygląda życie za kratami. Następnie Katarzyna Bonda przedstawia suche fakty na podstawie akt sądowych.
To, co bardzo mi się w tej książce podobało to to, że autorka nie osądza żadnej z tych kobiet. Nie usprawiedliwia ich postępowania. Pozostawia to czytelnikowi. To my stajemy się tutaj sędziami. Czy są takie przypadki, kiedy zbrodnię można usprawiedliwić? Jak byśmy się zachowali będąc na ich miejscu? Odpowiedzi na te pytania możemy uzyskać w trakcie lektury. Książka skłania nas do wielu refleksji i jest bardzo emocjonalna. Czytając, naprzemiennie odczuwałam współczucie, złość, agresję, smutek i żal. Wszystko co jest tutaj opisane, to nie jest fikcja. To prawdziwe życie, a opisane wydarzenia naprawdę miały miejsce. Właśnie to sprawia, że ta lektura szokuje, wywołuje w nas mnóstwo uczuć i pozostaje z nami na dłużej.
Pod koniec książki, kiedy to już zapoznamy się z każdą z bohaterek, mamy styczność z trzema wywiadami. Możemy dowiedzieć się z nich czysto teoretycznych rzeczy, jak i również praktycznych. Pierwszy wywiad autorka przeprowadziła z nadkomisarzem Bogdanem Lachem, który jest jedynym profilerem w Polsce. Opowiada on, po czym można poznać, że przestępstwa dokonała kobieta. Kolejny wywiad to rozmowa z seksuologiem prof. Zbigniewem Lwem Starowiczem. Tutaj również dowiadujemy się co nieco o charakterystyce przestępstw popełnianych przez kobiety oraz tego, czy zbrodnia faktycznie ma płeć. Ostatni wywiad jest przeprowadzony z dyrektorką Zakładu Karnego w Lublińcu (moje miasto! :D) - Lidią Olejnik. Opowiada ona o pracy z przestępczyniami, jak to wszystko wygląda z jej perspektywy i jak ona, jako dyrektor placówki, odbiera te kobiety.
Uważam, że te trzy rozmowy są idealnym uzupełnieniem książki i rzucają nieco światła, zarówno na postępowanie przestępczyń, jak i pracy z nimi.
Moja ocena to: 8/10.
"Trzeba być zdrowym marzycielem, bo nierealne marzenia mogą pomieszać w głowie, mogą człowieka złamać, doprowadzić na skraj."
"[...] to jest spokój pozorny, taki "na zewnątrz", taka moja obrona. Na zewnątrz jestem zamknięta, za to w środku emocje buzują. To dlatego po wszystkim zawsze płaczę."
"Nauczyłam się też szalonej pokory. Wiem, że nie jestem pępkiem świata. Wiem, że są ludzie, którzy są bardziej dotknięci przez los niż ja. Bardziej cierpią, bo są terminalnie chorzy albo kogoś stracili. Tacy, którzy nie mają nadziei, na przykład z wyrokiem dożywocia. Mój wyrok kiedyś się skończy, ich już nie. Osoby, które nie mają bliskich, na których mogłyby polegać. Osoby, które nie mają marzeń. Osoby, które są niepogodzone z samym sobą, zniszczone emocjonalnie. Osoby, które nie potrafią marzyć, które boją się myślenia o przyszłości, tylko żyją chwilą obecną - od obudzenia się do zaśnięcia. Tym osobom jest z pewnością trudniej."
"Zło i dobro w nas się miesza. Raz dominuje jedno, raz drugie. Nie ma do końca złych ludzi, bo każdy, kto żałuje, nie jest w stu procentach zły. Mówi się: taki dobry człowiek był i umarł. O każdym umarłym mówi się tylko dobrze, bo tak chcemy go zapamiętać. Najważniejsze jest nie to, co mówią o nas inni, ale co my sami sądzimy o sobie. To, jak się postrzegamy. Czy możemy spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć, że jesteśmy wobec siebie fair. Nie jestem do końca zła ani dobra. Czasem chcemy dobrze, a wychodzi tragicznie."
Jeszcze raz dziękuję Ci Ada za tę książkę! Jestem Ci bardzo wdzięczna, że mogłam ją przeczytać. <3
To by było na tyle. Dziękuje za uwagę.
Pozdrawiam! :)
Uważam, że te trzy rozmowy są idealnym uzupełnieniem książki i rzucają nieco światła, zarówno na postępowanie przestępczyń, jak i pracy z nimi.
Moja ocena to: 8/10.
"Trzeba być zdrowym marzycielem, bo nierealne marzenia mogą pomieszać w głowie, mogą człowieka złamać, doprowadzić na skraj."
"[...] to jest spokój pozorny, taki "na zewnątrz", taka moja obrona. Na zewnątrz jestem zamknięta, za to w środku emocje buzują. To dlatego po wszystkim zawsze płaczę."
"Nauczyłam się też szalonej pokory. Wiem, że nie jestem pępkiem świata. Wiem, że są ludzie, którzy są bardziej dotknięci przez los niż ja. Bardziej cierpią, bo są terminalnie chorzy albo kogoś stracili. Tacy, którzy nie mają nadziei, na przykład z wyrokiem dożywocia. Mój wyrok kiedyś się skończy, ich już nie. Osoby, które nie mają bliskich, na których mogłyby polegać. Osoby, które nie mają marzeń. Osoby, które są niepogodzone z samym sobą, zniszczone emocjonalnie. Osoby, które nie potrafią marzyć, które boją się myślenia o przyszłości, tylko żyją chwilą obecną - od obudzenia się do zaśnięcia. Tym osobom jest z pewnością trudniej."
"Zło i dobro w nas się miesza. Raz dominuje jedno, raz drugie. Nie ma do końca złych ludzi, bo każdy, kto żałuje, nie jest w stu procentach zły. Mówi się: taki dobry człowiek był i umarł. O każdym umarłym mówi się tylko dobrze, bo tak chcemy go zapamiętać. Najważniejsze jest nie to, co mówią o nas inni, ale co my sami sądzimy o sobie. To, jak się postrzegamy. Czy możemy spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć, że jesteśmy wobec siebie fair. Nie jestem do końca zła ani dobra. Czasem chcemy dobrze, a wychodzi tragicznie."
Jeszcze raz dziękuję Ci Ada za tę książkę! Jestem Ci bardzo wdzięczna, że mogłam ją przeczytać. <3
To by było na tyle. Dziękuje za uwagę.
Pozdrawiam! :)
4 komentarze
Wiem, że na pewno prędzej czy później po ten tytuł sięgnę, bo ciekawi mnie od dawna. Czuję, że i we mnie wywoła sporo refleksji. Na razie jednak na półce czeka na mnie kilka innych książek autorki, którą znam już trochę z "Pochłaniacza" i "Okularnika" :)
OdpowiedzUsuńJa wcześniej czytałam "Pochłaniacz" ale nie spodobała mi się ta książka. :( Ta natomiast jest bardzo w moich klimatach, interesuje się taką tematyką także pewnie dlatego mi się tak spodobała. :)
UsuńPodpisuję się pod Twoją opinią rękoma i nogami :) Książka jest naprawdę dobra i mocna- a to wszystko przez to, że opowiada o prawdziwych kobietach, które popełniły w życiu wielki błąd. Najbardziej podoba mi się to, że pani Bonda (tak jak napisałaś) nie ocenia ich- pozostawia ocenę i przemyślenia czytelnikowi. To wciąż moja ulubiona książka autorki :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że lektura jej wzbudziła w Tobie tyle emocji i że przypadła Ci do gustu :*
Moja również ulubiona, ale to z tego względu, że czytałam tylko dwie haha :D Teraz musimy się zapoznać z książką "Zbrodnia niedoskonała" :D
Usuń