Amanda Prowse - Świąteczna Kafejka
21:48
"Nigdy nie zapominaj, że życie jest wyłącznie dla odważnych. Mamy tylko tę jedną jedyną szansę do wykorzystania!"
Ostatni rok nie należał do najprzyjemniejszych dla Bei, 53-letniej właścicielki kafejki w Sydney. Utraciła miłość i stara się o tym nie myśleć. Nadchodzi okres świąteczny, idealny czas na podarowanie sobie nowej szansy. Bea jednak nie poddaje się temu klimatowi, jest jeszcze bardziej przybita, dlatego ucieka w wir ciężkiej pracy. Wszystko zmienia się kiedy otrzymuje list. Po jego przeczytaniu decyduje się na skontaktowanie z autorką listu. Zawierają Internetową znajomość. Okazuje się, że Alex pochodzi z Edynburga i prowadzi Świąteczną Kafejkę. Bea postanawia zaryzykować i wraz z wnuczką udają się w podróż przez pół świata, aby spędzić święta zagranicą. Ta wycieczka całkowicie zmieni ich życie. Bea odkryje sekrety przeszłości, o których przez wiele lat starała się zapomnieć...
***
Sięgnęłam po tę książkę przed świętami, żeby wczuć się w ten magiczny, świąteczny klimat. Czy tak się stało? Niestety nie. Może miałam zbyt wielkie oczekiwania co do tej książki. Nie wiem, co się stało. Nie była najgorsza, co to to nie. Czytało się ją przyjemnie i szybko, jednak czegoś mi zabrakło. Głównie całej tej świątecznej otoczki, atmosfery pomimo tego, że akcja działa się właśnie w czasie świąt.
Główną bohaterką jest pięćdziesięcioletnia kobieta. Nie na co dzień czytam książki z bohaterami w tym wieku, więc było to ciekawą odskocznią. Muszę przyznać, że w ogóle nie odczuwałam takiej różnicy wieku między mną, a Beą, a przynajmniej przez większość książki.
Straciła wspaniałego męża, którego bardzo kochała i ciężko było jej się z tym pogodzić. W końcu tyle pięknych lat przeżyli wspólnie. Kiedy minął rok od tego wydarzenia, Bea postanawia zrobić coś nowego, bo jak mawiał jej mąż, życie należy do odważnych. Decyduje się więc na podróż do Wielkiej Brytanii, gdzie mieszka jej nowa e-przyjaciółka i jednocześnie na powrót do bolesnej przeszłości. Przyznam szczerze, że Bea czasem działała mi na nerwy, ale z drugiej strony rozumiem jej postępowanie i podjęte decyzje. Dlatego też staram się jej za bardzo nie osądzać, ponieważ nie wiem jak zachowałabym się będąc na jej miejscu.
Podsumowując, jak wspomniałam wcześniej książkę czyta się szybko i przyjemnie, jest to lektura na góra dwa wieczory. Jeśli lubicie ckliwe historie to na pewno odnajdziecie się w świecie wykreowanym przez Amandę Prowse. Osobiście spodziewałam się po tej książce czegoś więcej, tym bardziej, że na okładce widnieje porównanie do prozy Jojo Moyes. Miałam nadzieję na świąteczny klimat, kafejkę serwującą gorącą czekoladę i inne świąteczne specjały, a niestety tego mi zabrakło. Owszem, były wzmianki zarówno o świętach, jak i pojawiła się kawiarenka, ale było to raczej tło dla romantycznej opowiastki. Jednak muszę przyznać, że końcówka książki nawet mnie wzruszyła, ale to nie wynagrodzi mi reszty opowieści. Dlatego jeśli lubicie lekkie książki z happy endem i przy których nie trzeba za dużo główkować to ta lektura będzie idealna.
Moja ocena książki: 6/10.
Główną bohaterką jest pięćdziesięcioletnia kobieta. Nie na co dzień czytam książki z bohaterami w tym wieku, więc było to ciekawą odskocznią. Muszę przyznać, że w ogóle nie odczuwałam takiej różnicy wieku między mną, a Beą, a przynajmniej przez większość książki.
Straciła wspaniałego męża, którego bardzo kochała i ciężko było jej się z tym pogodzić. W końcu tyle pięknych lat przeżyli wspólnie. Kiedy minął rok od tego wydarzenia, Bea postanawia zrobić coś nowego, bo jak mawiał jej mąż, życie należy do odważnych. Decyduje się więc na podróż do Wielkiej Brytanii, gdzie mieszka jej nowa e-przyjaciółka i jednocześnie na powrót do bolesnej przeszłości. Przyznam szczerze, że Bea czasem działała mi na nerwy, ale z drugiej strony rozumiem jej postępowanie i podjęte decyzje. Dlatego też staram się jej za bardzo nie osądzać, ponieważ nie wiem jak zachowałabym się będąc na jej miejscu.
Podsumowując, jak wspomniałam wcześniej książkę czyta się szybko i przyjemnie, jest to lektura na góra dwa wieczory. Jeśli lubicie ckliwe historie to na pewno odnajdziecie się w świecie wykreowanym przez Amandę Prowse. Osobiście spodziewałam się po tej książce czegoś więcej, tym bardziej, że na okładce widnieje porównanie do prozy Jojo Moyes. Miałam nadzieję na świąteczny klimat, kafejkę serwującą gorącą czekoladę i inne świąteczne specjały, a niestety tego mi zabrakło. Owszem, były wzmianki zarówno o świętach, jak i pojawiła się kawiarenka, ale było to raczej tło dla romantycznej opowiastki. Jednak muszę przyznać, że końcówka książki nawet mnie wzruszyła, ale to nie wynagrodzi mi reszty opowieści. Dlatego jeśli lubicie lekkie książki z happy endem i przy których nie trzeba za dużo główkować to ta lektura będzie idealna.
Moja ocena książki: 6/10.
2 komentarze
Te zdjęcia są przepiękne! Szczególnie to pierwsze.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie ją przeczytam :) ale bliżej kolejnych Świąt ;) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń