Ove Løgmansbø - Enklawa
21:05
"[...] psychika ludzka ma niepokojącą konstrukcję. Pozostawiona sama sobie sprawia, że człowiek uparcie się zadręcza. Myśli nieustannie zdają się wracać do najgorszych chwil, mimo, że tych dobrych też jest pod dostatkiem."
Wyspy Owcze to jedno z najbezpieczniejszych miejsc na świecie. Od lat 80 doszło tutaj tylko do jednego morderstwa. Farerzy żyją w spokoju i jedynym ich zmartwieniem jest to, aby liczba turystów w sezonie nie spadła. Jednak do czasu...
Pewnej nocy, w niewyjaśnionych okolicznościach znika nastolatka. Nikt nic nie widział, ani nic nie słyszał. Mieszkańcy Vestmanny od razu organizują poszukiwania, jednak nie przynoszą one żadnego skutku. Sprawę przejmują Duńczycy, a sprawą interesują się media. Z biegiem dochodzenia, na jaw wychodzą sekrety tej małej, zamkniętej społeczności. Czy Wyspy Owcze na pewno są bezpiecznym miejscem?
***
Jednym z bohaterów powieści, jest Hallbjørn Olsen - były wojskowy, który zmaga się z demonami z przeszłości, a także samotny ojciec zbuntowanej nastolatki, którego żona zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach. Hall, jest dość specyficznym bohaterem i wywołuje w czytelniku skrajne emocje. Raz darzy się go sympatią, a zaraz ma się ochotę nim potrząsnąć, a przynajmniej tak było w moim przypadku. Nie wylewa za kołnierz, przez co zdarza mu się wpadać w kłopoty. Ku swojemu zdziwieniu, wzbudza zaufanie duńskiej śledczej - Katrine Ellegaard, która jest młodą i nad wyraz inteligentną kobietą. Przybyła ona do Vestmanny w konkretnym celu i nie wyjedzie, dopóki nie pozna prawdy. Hallbjørn zostaje jej lokalną "wtyczką" i razem próbują ustalić co stało się tej felernej nocy. Czy uda im się dojść do prawdy?
"Enklawa" to debiut Løgmansbø, który w rzeczywistości okazał się być dobrze nam znanym Remigiuszem Mrozem. Jednak na chwilę zapomnijmy, że to autor duetu prawniczego pod pseudonimem. Zamierzam oceniać tę książkę, jako napisaną faktycznie przez kogoś innego. Czy to dobry debiut? Cóż, po przeczytaniu miałam dość mieszane uczucia. Spodziewałam się trochę więcej akcji, niestety tej nie ma tutaj zbyt wiele. Wszystko odbywa się spokojnie, każdy trop jest dokładnie sprawdzany, bez pośpiechu. Trochę tak, jak życie na owej wyspie. Nie znajdziemy tutaj również krwawych scen, ani brutalnych opisów. Za to możemy wniknąć w małą społeczność, gdzie każdy każdego zna i wszyscy traktują się jak jedną wielką rodzinę. Kto więc stoi za zniknięciem nastolatki? Czy to możliwe, że któryś z mieszkańców archipelagu ma z tym coś wspólnego? W trakcie dochodzenia, okazuje się, że każdy ma coś do ukrycia.
Intryga została dobrze skonstruowana. Są momenty, w których nie mamy zielonego pojęcia kto jest winny, a za moment podejrzewamy dosłownie każdego. A jeśli już wytypujemy konkretną osobę, autor robi nam psikusa i rozwiązanie zagadki wcale nie wydaję się być tak proste, jak myśleliśmy. A może właśnie wręcz odwrotnie? Tego dowiecie się, jeśli sięgniecie po tę książkę i sami będziecie mogli to ocenić. Ja nadal mam mały mętlik w głowie po zakończeniu i szczerze mówiąc, jestem nim trochę rozczarowana. Spodziewałam się jednak czegoś innego. Ale nie będę się w to zagłębiać, gdyż nie chcę nikomu psuć zabawy spoilerami.
Niewątpliwym plusem książki, są opisy krajobrazów oraz pogody, przez co wyobraźnia przenosi nas w te malownicze rejony, a my możemy poczuć klimat tego miejsca. Domki, których dachy pokryte są trawą, liczne jeziora, klify, pastwiska, mała, zamknięta społeczność - czy można wyobrazić sobie lepszą scenerię do popełnienia przestępstwa? Odpowiedź brzmi: pewnie tak. Ale w tym wydaniu jest ono dużo lepsze, niż przestępstwo w dużym mieście.
Mimo, że trochę długo, jak na mnie, czytałam tę książkę, to na pewno sięgnę po kolejne tomy, gdyż jestem ciekawa co jeszcze może zdarzyć się w tak spokojnym, z pozoru, miejscu.
Moja ocena to: 6/10.
7 komentarze
Czasami się zastanawiam, czy dla tej serii to tak naprawdę lepiej czy gorzej, że wszyscy już wiedzą, kto jest autorem :)
OdpowiedzUsuńTeż się nad tym zastanawiam. Jednak cały czas w trakcie czytania, starałam się wyprzeć tę informację z pamięci i traktować ją jako powieść Ove Løgmansbø, nie Remigiusza Mroza. :D
UsuńPowiem Ci, że pomimo iż nie czytałam w ogóle żadnej z książek Mroza (co się oczywiście zmieni, bo aż wstyd), ta akurat jakoś kompletnie mnie nie ciekawi. Recenzja bardzo dobra, ale Enklawa raczej nie będzie lekturą dla mnie ;d
OdpowiedzUsuńObsession With Books
Wydaje mi się, że jeśli chodzi o tę trylogię, to ją się będzie albo kochać, albo nienawidzić. Ale Mroza polecam, szczególnie serię z Chyłką. :D
UsuńTe książki to nie mój gatunek, ale kocham Twoje zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńTo uczucie grozy, które tak uwielbiamy podczas czytania kryminałów, towarzyszy nam w tej książce głównie za sprawą mieszkańców miasteczka i samej jego atmosfery. Remigiusz Mróz świetnie poradził sobie z tematem. "Enklawa" to dobry początek serii i z całą pewnością warto sięgnąć po kolejne tomy!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto :) "Połów" już czytałam i póki co jest najlepszy z trylogii, ale "Prom" jeszcze przede mną, także zobaczymy czy nie zmienię zdania :)
Usuń