Poznaj mnie lepiej, czyli 10 faktów o mnie
14:28
Witajcie Kochani! :)
Dzisiaj przychodzę do was z czymś innym, niż zwykle. Były już książkowe fakty o mnie, więc przyszedł czas na te nie książkowe. Jakiś czas temu Ada (do której was serdecznie zapraszam) dodała taki właśnie wpis i stwierdziłam, że fajnie zrobić coś takiego. Jest to również okazja do tego, abyście poznali mnie trochę lepiej. Na ogół nie lubię mówić o sobie, ale udało mi się coś naskrobać. Jeśli jesteście ciekawi, to serdecznie zapraszam! :)
1. Fotograf amator
Odkąd w domu pojawił się pierwszy aparat, musiałam wziąć go w swoje łapki i pstrykać. Nie ważne co to było, czy zabawki, rodzice, czy nawet goła ściana - musiało być uwiecznione na zdjęciu. Tak mi zostało do teraz. Kiedy na osiemnaste urodziny (o jejku, kiedy to było...) dostałam swoją lustrzankę, spełniło się moje marzenie i od tamtego czasu zaczęłam chodzić na sesje. Tak, umawiałam się z ludźmi, którzy chcieli stanąć przed moim obiektywem i swego czasu miałam nawet sporo chętnych na zdjęcia. Niestety, kiedy poszłam na studia, mój wolny czas skurczył się do minimum i teraz bardzo rzadko mam okazję oddać się tej pasji. A wielka szkoda bo brakuje mi tego. Mam nadzieję, że uda mi się wrócić do organizowania sesji. Poza tym, jeśli weszlibyście do mojego pokoju, zdjęcia są drugą rzeczą, która rzuca się w oczy. Pierwszą są oczywiście książki. :D
Od lewej do prawej: Joanna B., Aleksandra G., Kasandra S., Klaudia K., Krzysztof S., Karolina i Dawid B., Katarzyna I., Klaudia R.
Więcej zdjęć mojego autorstwa znajdziecie TUTAJ. :)
2. Nocne życie
Znacznie lepiej funkcjonuje w nocy. Nie potrafię zasnąć wcześniej, niż o północy, a muszę przyznać, że nawet i o tej godzinie często mam z tym problem. Co za tym idzie, zawsze mam problem ze wstaniem, przez co później śpię w busie jadąc na uczelnię. Ale niestety nie potrafię inaczej. Zawsze jeśli mam coś zrobić, czy to się uczyć, czy napisać jakąś pracę, robię to w późnych godzinach. Kiedy wszyscy już śpią, mam ciszę i spokój, wtedy mój mózg zaczyna pracę na wysokich obrotach. W poprzednim życiu musiałam być chyba sową albo jakimś nietoperzem. :D
3. Koszykówka
To jedyna gra zespołowa, którą uwielbiam. Od kiedy to się zaczęło? Chyba od zobaczenia filmu "Kosmiczny mecz" z Michaelem Jordanem (trochę się w nim podkochiwałam XD). Już w podstawówce zaczęłam chodzić na dodatkowe zajęcia sportowe i jak tylko graliśmy w kosza, to od razu miałam uśmiech na twarzy i dawałam z siebie 101%. Przez całe trzy lata gimnazjum chodziłam na treningi, które odbywały się dwa razy w tygodniu. Pamiętam, że nawet zrezygnowałam z hip-hop'u na rzecz właśnie koszykówki. Uwielbiałam być na boisku, słyszeć odbijającą się piłkę i ten szelest siatki, kiedy piłka wpadała w obręcz. Ah, coś pięknego! Niestety, kiedy poszłam do technikum, skończyło się trenowanie, gdyż w moim mieście nie miałam gdzie kontynuować mojej miłości do tego sportu. Teraz zostaje mi jedynie rzucanie do kosza na moim podwórku.
4. Krzyżówki i łamigłówki
Niektórym takie rzeczy kojarzą się ze starszymi ludźmi (przynajmniej takie mam wrażenie), ale ja strasznie lubię rozwiązywać krzyżówki, bądź sudoku. Nie tylko mnie to uspokaja i relaksuje, ale i sprawdza moją wiedzę. Swego czasu, jeżdżąc na wykłady, zawsze miałam ze sobą krzyżówki. Teraz mam mniej czasu na ich rozwiązywanie, niemniej jednak w wolnych chwilach chętnie po nie sięgam.
5. Pół Ślązaczka, pół Gorzowianka
Może i wiecie, albo i nie wiecie, mieszkam na śląsku. Jednak moje serce rwie się w stronę lubuskiego, a dokładniej - Gorzowa Wielkopolskiego. Dlaczego? A dlatego, że moja mama właśnie stamtąd pochodzi i spędziłam tam połowę swojego dzieciństwa. Najlepsze wspomnienia mam właśnie z Gorzowa i jeśli tylko miałabym okazję tam zamieszkać, na pewno bym to zrobiła. Traktuje to miasto jako moje rodzinne.
(Zdjęcie spod Gorzowa, niestety zagubiły mi się gdzieś zdjęcia z centrum.)
6. Studentka z przypadku
Tak, poszłam na studia z czystego przypadku. Kiedy kończyłam szkołę średnią - technikum hotelarskie - kompletnie nie miałam zamiaru podejmować się dalszej edukacji. Rodzice mnie namawiali, ale ja twardo stałam przy swoim. Pracowałam, cieszyłam się końcem szkoły, aż tu nagle stwierdziłam, że może jednak warto? I tak oto w ostatniej chwili złożyłam papiery, na pierwszy lepszy kierunek - pedagogika opiekuńczo - resocjalizacyjna - i okazało się to być strzałem w dziesiątkę. Teraz już wiem, że swoją przyszłość chciałabym związać z resocjalizacją, a praktyki w ZK tylko mnie w tym utwierdziły. :)
7. Teleturniej
Uwielbiam wszelakiego rodzaju teleturnieje, w których należy wykazać się wiedzą. Oglądam niemalże każdy odcinek Jednego z dziesięciu, Postaw na milion, czy Milionerów. Choć ten ostatni kiedyś był znacznie lepszy, to i tak lubię sobie na niego popatrzeć. Sprawdzam przy nich swoją wiedzę. Poza tym to świetna rozrywka kiedy ogląda się z kimś, zwłaszcza jeśli stawia się na inne odpowiedzi. :D
8. Totalnie niezorganizowana
Nigdy niczego nie planuję, a to dlatego, że zazwyczaj nic mi z tych planów nie wychodzi. Dlatego jestem chyba mistrzynią niezorganizowania. Podziwiam tych, którzy zawsze są zorganizowani. Ja wszystko zostawiam na ostatnią chwilę, działam pod wpływem chwili, spontanicznie. Poza tym, jakoś nie lubię planować czegoś z wyprzedzeniem, wolę żyć chwilą obecną, niż martwić się czymś, co będzie za kilka miesięcy. Uważam, że czasem nawet lepiej zrobić coś ot tak, niż trzymać się ścisłego planu dnia. Nawet jeśli o czymś zapomnę (a zdarza się to dosyć często przez moją sklerozę - starość nie radość, młodość nie wieczność, jak to mówią), to staram się tym nie stresować. Życie jest za krótkie, żeby robić wszystko według harmonogramu. Zresztą, dobrze mi z moją niezorganizowaną naturą. :D
Może i wiecie, albo i nie wiecie, mieszkam na śląsku. Jednak moje serce rwie się w stronę lubuskiego, a dokładniej - Gorzowa Wielkopolskiego. Dlaczego? A dlatego, że moja mama właśnie stamtąd pochodzi i spędziłam tam połowę swojego dzieciństwa. Najlepsze wspomnienia mam właśnie z Gorzowa i jeśli tylko miałabym okazję tam zamieszkać, na pewno bym to zrobiła. Traktuje to miasto jako moje rodzinne.
(Zdjęcie spod Gorzowa, niestety zagubiły mi się gdzieś zdjęcia z centrum.)
6. Studentka z przypadku
Tak, poszłam na studia z czystego przypadku. Kiedy kończyłam szkołę średnią - technikum hotelarskie - kompletnie nie miałam zamiaru podejmować się dalszej edukacji. Rodzice mnie namawiali, ale ja twardo stałam przy swoim. Pracowałam, cieszyłam się końcem szkoły, aż tu nagle stwierdziłam, że może jednak warto? I tak oto w ostatniej chwili złożyłam papiery, na pierwszy lepszy kierunek - pedagogika opiekuńczo - resocjalizacyjna - i okazało się to być strzałem w dziesiątkę. Teraz już wiem, że swoją przyszłość chciałabym związać z resocjalizacją, a praktyki w ZK tylko mnie w tym utwierdziły. :)
7. Teleturniej
Uwielbiam wszelakiego rodzaju teleturnieje, w których należy wykazać się wiedzą. Oglądam niemalże każdy odcinek Jednego z dziesięciu, Postaw na milion, czy Milionerów. Choć ten ostatni kiedyś był znacznie lepszy, to i tak lubię sobie na niego popatrzeć. Sprawdzam przy nich swoją wiedzę. Poza tym to świetna rozrywka kiedy ogląda się z kimś, zwłaszcza jeśli stawia się na inne odpowiedzi. :D
8. Totalnie niezorganizowana
Nigdy niczego nie planuję, a to dlatego, że zazwyczaj nic mi z tych planów nie wychodzi. Dlatego jestem chyba mistrzynią niezorganizowania. Podziwiam tych, którzy zawsze są zorganizowani. Ja wszystko zostawiam na ostatnią chwilę, działam pod wpływem chwili, spontanicznie. Poza tym, jakoś nie lubię planować czegoś z wyprzedzeniem, wolę żyć chwilą obecną, niż martwić się czymś, co będzie za kilka miesięcy. Uważam, że czasem nawet lepiej zrobić coś ot tak, niż trzymać się ścisłego planu dnia. Nawet jeśli o czymś zapomnę (a zdarza się to dosyć często przez moją sklerozę - starość nie radość, młodość nie wieczność, jak to mówią), to staram się tym nie stresować. Życie jest za krótkie, żeby robić wszystko według harmonogramu. Zresztą, dobrze mi z moją niezorganizowaną naturą. :D
9. Typowa domatorka
Jestem osobą, która znacznie bardziej woli spędzać czas w domu, z książką, kawą/herbatą i kotem (kurcze, mówię, jak jakaś 80-letnia kobieta...). Owszem, lubię czasem wyjść na jakąś dyskotekę, na koncert czy do kina, żeby nie było, że jestem całkiem aspołeczna. Jednak dużo więcej przyjemności sprawia mi spędzanie czasu w domu. Zamiast głośnej dyskoteki, wolę domówkę, choć i na dyskotekę czasem mam ochotę. Zamiast iść do baru, wolę spotkać się ze znajomymi w mniejszym gronie. Myślę, że ma to duży związek z tym, że nie lubię tłumów. Źle się czuję kiedy wkoło mnie jest ogrom ludzi, nie wiem co mam mówić, co mam robić, czy jak się zachować. więc najzwyczajniej zamykam się w sobie. Ogólnie jestem dość nieśmiała i zawsze, kiedy poznaje nowe osoby, to trzymam je na dystans. Dopiero z czasem się otwieram i ukazuję moją prawdziwą naturę. Chociaż muszę przyznać, że odkąd zaczęłam chodzić na sesje zdjęciowe, moja nieśmiałość jest nieco mniejsza. :)
10. Realna marzycielka
Chociaż z reguły twardo stąpam po ziemi, to zdarza mi się bujać w obłokach. Jednak staram się, aby moje marzenia były z kalibru tych do spełnienia. Nie marzę o księciu na białym koniu, bo umówmy się, to raczej nie jest realne. I tutaj przepraszam tych, którym właśnie zniszczyłam marzenia. :D Chociaż nie powiem, zdarza mi się być romantyczką, to staram się nie przesadzać. Chyba już za dużo widziałam i słyszałam, żeby wierzyć w niektóre rzeczy. Zawsze patrzę na świat realnie, nie przez różowe okulary, ani nie w czarnych barwach. To jest dla mnie najlepsze rozwiązanie, mój złoty środek. :)
To by było na tyle. Gratuluję tym, którzy doczytali do końca i wykazali się chęcią poznania mnie. :) Chętnie dowiem się również kilku rzeczy o was, także zachęcam do napisania w komentarzach czegoś o sobie.
Pozdrawiam! :)
A ten obrazek idealnie mnie odzwierciedla. :D
17 komentarze
Łączą nas punkty 1,6,7,8,9 :D Punkt 3 po części, koszykówkę też lubię, ale moją miłością jest ręczna i lekkoatletyka <3
OdpowiedzUsuńRęczną też kiedyś bardzo lubiłam, jednak koszykówka wygrała. Głównie z tego względu, że do kosza trafiałam częściej, niż do bramki. :D
UsuńJa też skończyłam hotelarstwo :D cha cha a potem zamarzyła mi się kariera nauczycielki ;)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie się czyta takie wpisy ;) a Twoje zdjęcia to magia :)
O proszę, no prawdziwe siostry! :D Mi się marzy kariera w służbie więziennej, także też trochę inna, niż dotychczasowe wykształcenie. :D
UsuńDziękuję bardzo, Kochana. :*
Ciekawe fakty! W zupełności zgadzam się z punktem 9 - czyżby kolejna introwertyczka? :) A zdjęcia robisz piękne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Alina
http://zherbatawsrodksiazek.blogspot.com/
Zdecydowanie introwertyczka! :D Kiedyś źle się z tym czułam, ale teraz mi to już nie przeszkadza. :)
UsuńDziękuję. <3
W kosza nigdy nie byłam dobra, zdecydowanie wolę siatkówkę, ale prawdę mówiąc nie pamiętam już kiedy w nią ostatnio grałam :) Co do niezorganizowania to ja uwielbiam wszystko planować, tworzyć listy zadań itp. Ale numer 9 mamy wspólny - jestem domatorką i w sumie jest mi z tym dobrze :)
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podobają te wszystkie plannery, właśnie tworzenie list ale wiem, że zajmowałabym się tym przez dwa/trzy dni i rzuciła to w kąt. Nie nadaję się do tego. :D
UsuńMyślę, że wielu książkoholików to takie osoby, które kochają bujać w obłokach. Po prostu dzięki książkom zyskujemy zdecydowanie zbyt bujną wyobraźnię i za bardzo lubimy rozmyślać o wszystkim i o niczym :D
OdpowiedzUsuńSama też mieszkam na Śląsku, ale niekoniecznie czuję się tutaj jak w domu.. Jako dziecko dużo czasu spędzałam w Krakowie i bardzo lubię tam wracać :)
Pozdrawiam
Caroline Livre
Pewnie jest w tym dużo racji. :D Szczególnie kiedy powinno się skupić myśli na czymś istotnym, to one uwielbiają uciekać w innym kierunku. :D
UsuńO, Kraków jest piękny. <3 Byłam tam tylko 2 razy, ale na pewno tam jeszcze wrócę. :)
Też jestem domatorką i czasami zdarza mi się odmawiać znajomym wyjścia do klubu, tylko dlatego, że chcę w spokoju poleżeć o obejrzeć najnowszy odcinek ulubionego serialu :)
OdpowiedzUsuńhttp://oddychajaca-ksiazkami.blogspot.com/
Dokładnie, poza tym, na tych imprezach jest głośno, coraz to młodsi przychodzą i uświadamiają mi jaka ja już jestem stara. :D A poza tym, co mi z takiej imprezy? Wolę jednak wydać pieniądze na książki, niż na dyskotekę i alkohol. :)
Usuńdomatorem to ja też jestem :) bardzo fajny post
OdpowiedzUsuńWłaśnie zauważyłam, jak wiele mamy ze sobą wspólnego! Wiele z tych punktów mogłabym przypisać sobie :D Zwłaszcza to o krzyżówkach i sudoku - kocham <3
OdpowiedzUsuńO proszę, kolejna bratnia dusza? :D <3
UsuńŚwietny post! A jakie piękne zdjęcia robisz *-* Co do nocnego trybu życia i niezorganizowania jesteśmy takie same, łącznie z punktem 9 :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że napisałaś tego typu post, miło było dowiedzieć się kilku dodatkowych rzeczy o Tobie! ^^
Obsession With Books
Dziękuję i dziękuję! :D <3
UsuńDomatorki i sowy łączmy się. :D Bardzo się cieszę, że taki post się spodobał, myślę, żeby co jakiś czas dodawać coś innego, niż tylko recenzje. :)