Jojo Moyes - Zanim się pojawiłeś
18:51
Lou Clark jest oryginalną dziewczyną. Ubiera się w ciuchy, których przeciętna dziewczyna w jej wieku, nigdy by nie założyła. Ale to sprawia, że jest bardzo kolorową i pozytywną osobą, której nie da się nie lubić.
Przez sześć lat pracowała w kawiarni. Bardzo lubiła tę pracę, jak i przeróżnych ludzi, z którymi mogła zamienić kilka zdań. Niestety gdy szef postanowił zamknąć lokal, Lou zmuszona była znaleźć inną pracę. Podejmowała się wielu zajęć, jednych lepszych, drugich gorszych. Gdy dostała propozycję pracy przy osobie niepełnosprawnej, była bardzo sceptycznie do niej nastawiona. Nie chciała "podcierać komuś tyłka". W końcu jednak zdecydowała się na tę pracę, ze względu na krótki okres - 6 miesięcy, a bardzo dobrą płacę. Wtedy poznała Willa.
Ani się obejrzała a została wplątana w układ, który wcale jej się nie podobał. Jednak podjęła się go i ze wszystkich sił próbowała zrobić wszystko aby Will przekonał się do niej, jak i nabrał chęci do życia.
Ta książka jest wspaniała. Pokochałam jej bohaterów od samego początku. Zarówno Lou jak i Willa. Każdy z nich na swój sposób jest interesujący. Nawet Will, mimo początkowego zachowania wobec Lou. Ale nie trudno mu się dziwić, że postępował tak a nie inaczej. Sytuacja w której się znalazł nie pozwalała mu przyzwyczajać się do ludzi. Nie chciał nawiązywać głębszych relacji bo wiedział, że to nie ma sensu.
Nie jest to typowy romans, chociaż można by tak sądzić. Książka porusza problem świata współczesnego, czyli niepełnosprawność. Pokazuje, że tacy ludzie też mają prawo żyć, normalnie funkcjonować. To, że są na wózku, nie znaczy, że są gorsi. I to każdy z nas powinien sobie uświadomić! Niestety nie wszyscy to dostrzegają, zarówno w życiu jak i w książce. Ludziom niepełnosprawnym nie jest potrzebna litość, a przyjaźń, miłość i wsparcie. Bez tego ani rusz.
Myślałam, że zmienię zdanie co do jednej kwestii, gdy byłam w trakcie czytania, ale nie udało się. Może to zabrzmi dziwnie, nawet może trochę okrutnie, ale jestem po stronie Willa. W zupełności go rozumiem i gdybym była na jego miejscu pewnie postąpiłabym tak samo. Chociaż, jak to mówią, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Bo będąc na miejscu jego rodziców, nie mogłabym zrobić tego co oni.
Autorka złamała mi serce. Mimo wszystko miałam nadzieję na inne zakończenie. Ostatnie strony czytałam ze łzami w oczach, dosłownie. Nawet długo po jej zakończeniu ciężko było mi się pozbierać. Myślę, że każdy powinien przeczytać tę książkę, bo jest to na prawdę wspaniała historia. Już nie mogę się doczekać kontynuacji, na pewno będzie to równie piękna historia.
Jeśli więc jeszcze nie czytaliście tej książki, musicie czym prędzej po nią sięgnąć!
5 komentarze
Sięgnę i to koniecznie! Bardzo chcę i słyszałam wiele pozytywnych opinii i mam nadzieję,że się nie zawiodę i się popłaczę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
http://olalive-blog.blogspot.com/
Wczoraj skończyłam! Ta książka to must read. Rzeczywiście, każdy spodziewa się romansu, który tutaj praktycznie nie istnieje. Również jestem po stronie Willa. Nie wiem czy na jego miejscu potrafiłabym podjąć tak odważną decyzję, ale go rozumiem. Dzięki książce inaczej spojrzałam na ludzi niepełnosprawnych. Po prostu żyjmy :)
OdpowiedzUsuńW sumie też nie wiem czy na pewno bym tak postapiła jak on, ale właśnie rozumiem go. I w zasadzie to cieszę się z takiego zakończenia bo dzięki temu książka nie była przesłodzona. Gdyby zakończyło się inaczej książka ta byłaby taka jak cała reszta romansów, zakończenie by było takie błahe. A tak przynajmniej jest inna od wszystkich i to jest piękne. :) mimo, że historia smutna.
UsuńOtóż to, jak to mówią: carpe diem! :D
No musze, koniecznie! Jeszcze bardziej mnie przekonałaś do tego, że warto po nią sięgnąć. Kto wie, może nawet dostali zaszczytu stania na mojej półce najlepszych książek tego roku :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak czytałam ja, akurat jak konczylismy remontować z mężem mieszkanie. Siedziałam na balkonie i o na końcu tak płakałam, aż się biedak wystraszyl, co się dzieje. Ogromnie mnie poruszyła, polecam Ci jeszcze twoje fotografie Tammy Robinson 😉
OdpowiedzUsuń