"Nie należy się przejmować sprawami, na które nie ma się wpływu."
Autor: Bartłomiej Świderski
Wydawnictwo: Muza
Data premiery: 19 lipca 2017
Ilość stron: 349
Olaf Dziki, przedsiębiorca, jest właścicielem jachtu "Szklane Żądło". Cumuje go w cichym zakątku Zalewu Zegrzyńskiego. Niestety miała na nim miejsce makabryczna zbrodnia. Jakby tego było mało, Olaf znał ofiarę i to w dodatku bardzo dobrze. Ofiarą jest Agnieszka, dziewczyna z emocjonalnymi deficytami, która poszukiwała ekstremalnych doznań.
Relacja Agnieszki i Olafa skończyła się tragicznie, w momencie, kiedy obydwoje stracili kontrolę nad rzeczywistością. Dziki nie pamięta kompletnie nic z chwili, kiedy kobieta straciła życie, bo w czasie zabójstwa leżał nieprzytomny. Śledztwo prowadzi komisarz Wyszyński.
Oczywiście pierwszym podejrzanym staje się Olaf. Nie dość, że morderstwo miało miejsce na jego jachcie, to jeszcze był na nim w chwili jego dokonania. Na domiar złego nie składa żadnych zeznań, a milczy i nie wypowiada ani jednego słowa, co działa na jego niekorzyść. Dlatego trafia do aresztu, w który zaczyna wspominań Agnieszkę, opisywać ją ze swojej perspektywy, przybliża nam ich poznanie i spotkania, aż do nieszczęsnej nocy. Była ona miłością jego życia, czy mógł zabić ją w tak perfidny sposób? Brak dowodów oraz jakichkolwiek poszlak na winę Olafa sprawiają, że staje się on niewinny.
Wkrótce wychodzi na jaw, że tej nocy na pokładzie jachtu była również Grażyna - była narzeczona Olafa. Dzięki temu odkryciu staje się ona główną podejrzaną w sprawie.
Okazuje się, że do zbrodni pośrednio mógł przyczynić się zamontowany na "Szklanym Żądle" eksperymentalny system audio, który Olaf testował dla jednego z kontrahentów. Czy trop ten doprowadzi Wyszyńskiego do ujęcia sprawcy?
***
Ostatnimi czasy zaczęłam zdecydowanie chętniej sięgać po książki naszych rodzimych autorów. W końcu w Polsce też mamy wielu naprawdę godnych uwagi autorów i co chwila na rynku czytelniczym pojawiają się książki coraz to nowych autorów. Tym razem miałam przyjemność czytać kryminał Bartłomieja Świderskiego. I cóż mogę wam o nim powiedzieć. Książka z jednej strony mi się podobała, ale z drugiej jednak nie było fajerwerków.
Na pewno ogromnym plusem było prowadzenie narracji z perspektywy kilku osób, a mianowicie trzech - komisarza Wyszyńskiego, Olafa Dzikiego oraz Agnieszki, czyli ofiary. Dodatkowo jakoś pod koniec dochodzi jeszcze Grażyna, jednak tylko na chwilę. Lubię takie zabiegi w książkach, gdyż to nie pozwala czytelnikowi się nudzić.
Akcji jest tutaj niestety niewiele. Dochodzenie jest prowadzone powoli, badany jest każdy trop, jednak tych jest niestety niewiele. Na szczęście mimo to, książkę czytało mi się nawet dość szybko. A przynajmniej tak było do połowy, później zaczęło mi się trochę ciągnąć i w sumie bardziej czytałam ją po to, by ją skończyć. Chociaż nie powiem, nadal byłam ciekawa co wydarzyło się na jachcie i jakie będzie zakończenie tej historii.
Plusem książki jest bez wątpienia sam komisarz, którego poczucie humoru bardzo przypadło mi do gustu. Szczególnie podczas jego rozmów z prokuratorem. Jest takim pozytywnym bohaterem, którego nie da się nie lubić. Kocha swoją żonę i dzieci i nie wstydzi się tego okazywać. To mi się w nim spodobało. Wydaje mi się, że ostatnimi czasy autorzy odchodzą od tej "powszechnej sylwetki policjanta", który ma problem z alkoholem, zdradza żonę, bądź jej nie ma, a tylko co jakiś czas zmienia partnerkę i jest opryskliwy i wredny dla wszystkich. I muszę przyznać, że bardzo mi się podoba, że odchodzą oni od utartych ścieżek.
Podsumowując, powieść czytało się dość szybko, jednak nie była rewelacyjna. Jak z początku było dobrze, tak im dalej, tym była równia pochyła. Myślę, że mimo, iż książka nie była najgorsza, to nie zostanie w mojej pamięci na długo. Był potencjał, nie mogę powiedzieć, że nie, ale wydaje mi się, że nie został wykorzystany w pełni.
Moja ocena książki, to: 5/10.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza
Relacja Agnieszki i Olafa skończyła się tragicznie, w momencie, kiedy obydwoje stracili kontrolę nad rzeczywistością. Dziki nie pamięta kompletnie nic z chwili, kiedy kobieta straciła życie, bo w czasie zabójstwa leżał nieprzytomny. Śledztwo prowadzi komisarz Wyszyński.
Oczywiście pierwszym podejrzanym staje się Olaf. Nie dość, że morderstwo miało miejsce na jego jachcie, to jeszcze był na nim w chwili jego dokonania. Na domiar złego nie składa żadnych zeznań, a milczy i nie wypowiada ani jednego słowa, co działa na jego niekorzyść. Dlatego trafia do aresztu, w który zaczyna wspominań Agnieszkę, opisywać ją ze swojej perspektywy, przybliża nam ich poznanie i spotkania, aż do nieszczęsnej nocy. Była ona miłością jego życia, czy mógł zabić ją w tak perfidny sposób? Brak dowodów oraz jakichkolwiek poszlak na winę Olafa sprawiają, że staje się on niewinny.
Wkrótce wychodzi na jaw, że tej nocy na pokładzie jachtu była również Grażyna - była narzeczona Olafa. Dzięki temu odkryciu staje się ona główną podejrzaną w sprawie.
Okazuje się, że do zbrodni pośrednio mógł przyczynić się zamontowany na "Szklanym Żądle" eksperymentalny system audio, który Olaf testował dla jednego z kontrahentów. Czy trop ten doprowadzi Wyszyńskiego do ujęcia sprawcy?
***
Ostatnimi czasy zaczęłam zdecydowanie chętniej sięgać po książki naszych rodzimych autorów. W końcu w Polsce też mamy wielu naprawdę godnych uwagi autorów i co chwila na rynku czytelniczym pojawiają się książki coraz to nowych autorów. Tym razem miałam przyjemność czytać kryminał Bartłomieja Świderskiego. I cóż mogę wam o nim powiedzieć. Książka z jednej strony mi się podobała, ale z drugiej jednak nie było fajerwerków.
Na pewno ogromnym plusem było prowadzenie narracji z perspektywy kilku osób, a mianowicie trzech - komisarza Wyszyńskiego, Olafa Dzikiego oraz Agnieszki, czyli ofiary. Dodatkowo jakoś pod koniec dochodzi jeszcze Grażyna, jednak tylko na chwilę. Lubię takie zabiegi w książkach, gdyż to nie pozwala czytelnikowi się nudzić.
Akcji jest tutaj niestety niewiele. Dochodzenie jest prowadzone powoli, badany jest każdy trop, jednak tych jest niestety niewiele. Na szczęście mimo to, książkę czytało mi się nawet dość szybko. A przynajmniej tak było do połowy, później zaczęło mi się trochę ciągnąć i w sumie bardziej czytałam ją po to, by ją skończyć. Chociaż nie powiem, nadal byłam ciekawa co wydarzyło się na jachcie i jakie będzie zakończenie tej historii.
Plusem książki jest bez wątpienia sam komisarz, którego poczucie humoru bardzo przypadło mi do gustu. Szczególnie podczas jego rozmów z prokuratorem. Jest takim pozytywnym bohaterem, którego nie da się nie lubić. Kocha swoją żonę i dzieci i nie wstydzi się tego okazywać. To mi się w nim spodobało. Wydaje mi się, że ostatnimi czasy autorzy odchodzą od tej "powszechnej sylwetki policjanta", który ma problem z alkoholem, zdradza żonę, bądź jej nie ma, a tylko co jakiś czas zmienia partnerkę i jest opryskliwy i wredny dla wszystkich. I muszę przyznać, że bardzo mi się podoba, że odchodzą oni od utartych ścieżek.
Podsumowując, powieść czytało się dość szybko, jednak nie była rewelacyjna. Jak z początku było dobrze, tak im dalej, tym była równia pochyła. Myślę, że mimo, iż książka nie była najgorsza, to nie zostanie w mojej pamięci na długo. Był potencjał, nie mogę powiedzieć, że nie, ale wydaje mi się, że nie został wykorzystany w pełni.
Moja ocena książki, to: 5/10.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza
Jakoś nie przekonuje mnie ta książka, raczej odpuszczę. Jest to kolejna nie do końca pozytywna recenzja, którą czytam. A szkoda. Podobnie jak Ty zaczęłam sięgać po polskich autorów ☺
OdpowiedzUsuńMyślałam, że to będzie coś wow. Ciekawa zbrodnia, ale nic poza nią ciekawego tam nie było. Pieniędzy bym raczej na nią nie wydawała. Ale jakbyś natrafiła np w bibliotece to warto sprawdzić, może akurat Tobie się spodoba :)
Usuń