"Liść ma w sobie coś wspaniałego - powiedział. - Mówi człowiekowi, żeby żył jak najlepiej i jak najdłużej, do czasu, gdy trzeba będzie odpuścić i pozwolić sobie na to, by odfrunąć z gracją."
Autor: Nicholas Sparks
Data premiery: 17 października 2018
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 367
Na jednej z plaż w Karolinie Północnej ukryte jest pewne wyjątkowe miejsce zwane Bratnią Duszą. Niby to nic specjalnego, bo miejsce składa się z ławki i skrzynki pocztowej. Każdy może napisać list, swoją historię, czy cokolwiek chce i zostawić właśnie w tej skrzynce. Również każdy może przeczytać jej zawartość i znaleźć zwykłą listę zakupów, albo wyjątkowy list przepełniony tęsknotą i miłością. To także miejsce, gdzie mogą spotkać się ludzie rozdzieleni przez czas i odległość...
Pewnego wrześniowego dnia 1990 roku, Bratnią Duszę odwiedzają Tru i Hope. Poznali się zaledwie dzień wcześniej. On, przewodnik safari w Zimbabwe, przyjechał by poznać swojego umierającego ojca. Ona, rozczarowana życiem pielęgniarka, przyjechała na ślub przyjaciółki. To, co wydarzy się między nimi w ciągu kilku dni, każe im już zawsze wracać myślami do tej wyjątkowej skrzynki pocztowej, zwanej Bratnią Duszą.
***
Twórczość Sparksa towarzyszy mi już od dość dawna, bo od gimnazjum. Może nie przeczytałam jeszcze wszystkich jego powieści, ale trochę mam ich już za sobą. Jedne podobały mi się mniej, drugie bardziej, jednak tych lepszych było zdecydowanie więcej. Także jak tylko zobaczyłam, że premierę będzie miała jego kolejna pozycja wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Już po samym opisie czułam, że to będzie dobre. I wiecie co? Nie zawiodłam się!
Tru i Hope - obydwoje znajdują się w tym samym miejscu, o tej samej porze, akurat gdy życie obojga nie jest takie, jak sobie wyobrażali. Hope ma wrażenie, że utknęła w miejscu. Wszystkie jej przyjaciółki wyszły już za mąż, lub zaraz to zrobią, mają dzieci, a ona nie ma ani męża, ani dzieci. Nie ma nawet narzeczonego. Ma poczucie, że nic się w jej życiu nie zmienia. Tru z kolei dowiedział się, że jego biologiczny ojciec umiera i chciałby się z nim spotkać. Mimo, że sam nie jest pewien czy tego chce, wyrusza z Afryki do Ameryki, by poznać odpowiedzi na swoje pytania. Los sprawia, że ta dwójka trafia na siebie i od pierwszego spotkania coś iskrzy. Mają dla siebie jedynie kilka dni, po czym przyjdzie im podjąć decyzję: czy każdy idzie dalej w swoją stronę, czy pójdą wspólnie w jedną. I jak to u Sparksa bywa, musi być trochę cierpienia, tęsknoty, łez. Ale nie zabraknie także radości i prawdziwej miłości. Jednak nie będę Wam więcej opisywała, żeby nie zdradzić za dużo.
"Z każdym oddechem" to cudowna opowieść o wyjątkowej miłości, która przetrwała lata rozłąki, bez jakiegokolwiek kontaktu i pomimo ogromnej odległości. Sparks pokazuje jak wielka więź może się wytworzyć między dwojgiem ludzi i jeśli już się to stanie, to jest ona nierozerwalna. I muszę przyznać, że w wielu książkach irytuje mnie motyw tej miłości od pierwszego wejrzenia, cała ta przewidywalność, jednak w książkach Sparska mi to nie przeszkadza. Wręcz odwrotnie, zachwycam się każdym słowem, a jego historie chwytają mnie za serce. Mam wrażenie, że jest w nich jakaś magia. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale myślę, że jeśli znacie jego twórczość, lub poznacie, to będziecie wiedzieli o co mi chodzi.
Jest to książka idealna na obecne jesienne, chłodne wieczory przy kubku gorącej herbaty. Choć oczywiście nie tylko. Autor stworzył taką historię, która pochłania czytelnika bez reszty. Porusza do głębi, nie tylko wątkiem miłości, ale i straty ukochanych osób. Chyba właśnie to mi się podoba w powieściach Sparksa, że nigdy nie jest zbyt słodko, uroczo i kolorowo. Nikt nie ma idealnego życia jak z bajki. Jest tak jak w życiu, raz dobrze, raz źle. I właśnie to sprawia, że wszystko jest bardziej realne. Człowiek ma wrażenie, że ta historia mogła się komuś przydarzyć naprawdę.
Moja ocen książki, to: 7/10.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Albatros
"[...] błaganie drugiego człowieka, by z tobą został, oznacza błaganie o miłość, a to nigdy nie działa."
"[...] wielu ludzi odgrywa w życiu role, które ich zdaniem trzeba odgrywać - zamiast być po prostu sobą."
"Prawdziwa miłość jest spontaniczna i nieprzewidywalna [...]."
Tru i Hope - obydwoje znajdują się w tym samym miejscu, o tej samej porze, akurat gdy życie obojga nie jest takie, jak sobie wyobrażali. Hope ma wrażenie, że utknęła w miejscu. Wszystkie jej przyjaciółki wyszły już za mąż, lub zaraz to zrobią, mają dzieci, a ona nie ma ani męża, ani dzieci. Nie ma nawet narzeczonego. Ma poczucie, że nic się w jej życiu nie zmienia. Tru z kolei dowiedział się, że jego biologiczny ojciec umiera i chciałby się z nim spotkać. Mimo, że sam nie jest pewien czy tego chce, wyrusza z Afryki do Ameryki, by poznać odpowiedzi na swoje pytania. Los sprawia, że ta dwójka trafia na siebie i od pierwszego spotkania coś iskrzy. Mają dla siebie jedynie kilka dni, po czym przyjdzie im podjąć decyzję: czy każdy idzie dalej w swoją stronę, czy pójdą wspólnie w jedną. I jak to u Sparksa bywa, musi być trochę cierpienia, tęsknoty, łez. Ale nie zabraknie także radości i prawdziwej miłości. Jednak nie będę Wam więcej opisywała, żeby nie zdradzić za dużo.
"Z każdym oddechem" to cudowna opowieść o wyjątkowej miłości, która przetrwała lata rozłąki, bez jakiegokolwiek kontaktu i pomimo ogromnej odległości. Sparks pokazuje jak wielka więź może się wytworzyć między dwojgiem ludzi i jeśli już się to stanie, to jest ona nierozerwalna. I muszę przyznać, że w wielu książkach irytuje mnie motyw tej miłości od pierwszego wejrzenia, cała ta przewidywalność, jednak w książkach Sparska mi to nie przeszkadza. Wręcz odwrotnie, zachwycam się każdym słowem, a jego historie chwytają mnie za serce. Mam wrażenie, że jest w nich jakaś magia. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale myślę, że jeśli znacie jego twórczość, lub poznacie, to będziecie wiedzieli o co mi chodzi.
Jest to książka idealna na obecne jesienne, chłodne wieczory przy kubku gorącej herbaty. Choć oczywiście nie tylko. Autor stworzył taką historię, która pochłania czytelnika bez reszty. Porusza do głębi, nie tylko wątkiem miłości, ale i straty ukochanych osób. Chyba właśnie to mi się podoba w powieściach Sparksa, że nigdy nie jest zbyt słodko, uroczo i kolorowo. Nikt nie ma idealnego życia jak z bajki. Jest tak jak w życiu, raz dobrze, raz źle. I właśnie to sprawia, że wszystko jest bardziej realne. Człowiek ma wrażenie, że ta historia mogła się komuś przydarzyć naprawdę.
Moja ocen książki, to: 7/10.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Albatros
Lubicie książki tego autora? Która jest Waszą ulubioną, a która podobała Wam się najmniej? :)
"[...] błaganie drugiego człowieka, by z tobą został, oznacza błaganie o miłość, a to nigdy nie działa."
"[...] wielu ludzi odgrywa w życiu role, które ich zdaniem trzeba odgrywać - zamiast być po prostu sobą."
"Prawdziwa miłość jest spontaniczna i nieprzewidywalna [...]."
Sparksa kojarzę typowo z czasami gimnazjum - pochałaniałam wtedy jego książki jedna po drugiej! Teraz mam tak, że raz na jakiś czas nachodzi mnie ochota na jakąś z jego książek, więc tę z pewnością też przeczytam.
OdpowiedzUsuńA ulubiona? "Ostatnia piosenka". Piękna historia, a poza tym mam do niej ogromny sentyment, bo to była pierwsza książka Sparksa, którą przeczytałam. Plus - w filmie grała Miley Cyrus, na której punkcie miałam wtedy obsesję... :D
Buziaki! :*
Ja właśnie teraz też rzadziej sięgam po jego książki, raczej muszę mieć na nie odpowiedni nastrój. Ale jak już sięgam, to jestem zadowolona z tych powieści. :D
UsuńA co do "Ostatniej piosenki" to u mnie też jest ona ulubiona! <3 Najpierw widziałam film chyba z 10 razy (niestety), ale to nie zepsuło mi lektury i książka okazała się być jeszcze lepsza. :D I Miley też lubiłam w tej roli! :D
Buziaki! :*
Zadawolonym z jego melodramatow ? Wszystkie zakonczone są w taki sposób że łzy lecą, a kolejny dzień jakiś taki człowiek przygnębiony / zdołowany ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego ja jestem zadowolona z jego książek. Bo nie są takie słodkie i przesadzone. A takie jak życie, raz słodkiej, raz gorzkie. :)
UsuńJuż dawno nie sięgałam po książki Sparksa i muszę przyznać, że raczej tego nie zmienię. Chyba trochę z nich wyrosłam;) A tak poważnie, to nieco zmieniłam czytelnicze zainteresowania.
OdpowiedzUsuń